Jaki mam modus operandi? Siedzę do późna, wstaję względnie wcześnie. Kawy ani innych pobudzaczy nie potrzebuję, bo napęd do działania daje mi fakt, że pisanie to moja pasja (a oprócz tego jestem beznadziejnym pracoholikiem).
Najpopularniejszy autor w Polsce
Zaczynam dzień od zaparzenia dwóch litrów zielonej herbaty (najczęściej gunpowdera lub genmaichy), które starczają mi na pierwszą turę pisania. Trwa do czternastej, kiedy to zamykam z hukiem laptopa i pędzę do nieodległego lasu, by przy mocnych dźwiękach rocka lub metalu wybiegać swoją dzienną normę i oczyścić umysł. Po tym krótkim resecie jem pizzę na pełnoziarnistym cieście lub sushi i jestem gotów do drugiej tury pisarskiej. Pracuję do dwudziestej trzeciej, po czym zasiadam wygodnie z książką, którą popełnił ktoś inny i się relaksuję.
Seria thrillerów prawniczych z Joanną Chyłką
Cykl kryminalny z komisarzem Wiktorem Forstem
Seria z patomorfologiem Sewerynem Zaorskim
Od czego zacząć?
Odpowiedź zależy od tego, co lubisz czytać.
Inni o mnie
Pisarz światowej klasy
Mróz nie da ci odetchnąć. Napięcie, zwroty akcji, dynamiczne tempo. Chwyci cię za gardło i nie puści, aż do zakończenia.
Cały świat czytał Stiega Larssona, potem Jo Nesbø, a teraz nadszedł czas na Remigiusza Mroza.
Coś do obejrzenia? Znajdzie się
FAQ pytania i odpowiedzi
Jakim cudem piszesz tak szybko?
Właściwie to nie kwestia tempa, a wytrwałości (czyli zgrabnie określonego pracoholizmu). Piszę bowiem mniej więcej dziesięć godzin dziennie, przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. Bez wyjątków, bez wymówek i bez czekania na nadejście mitycznej muzy. Nauczyłem się tego od Stephena Kinga, kiedy zaczynałem pisać – i tak mi zostało.
W dodatku rzadko pojawiam się w mediach, bo wychodzę z założenia, że moja praca polega na siedzeniu przy klawiaturze i opowiadaniu historii – czasu więc mam sporo.
Skąd bierzesz pomysły?
Zewsząd. Z tych samych miejsc, z których Ty je czerpiesz. Codziennie jesteśmy bombardowani całymi miriadami idei – w tym sensie pisarz nie różni się niczym od osób wykonujących jakąkolwiek inną pracę. Może oprócz tego, że odkłada niektóre pomysły w głowie, a potem czeka, obserwuje je i stara się ustalić, czy może z nich wykiełkować materiał na powieść.
Dlaczego współpracujesz z kilkoma wydawnictwami?
Bo kiedy zaczynałem, wysłałem propozycje wydawnicze do paru oficyn. Książki zostały przyjęte, a wszystko, co działo się później, było tego logiczną konsekwencją. Teraz jestem na dobre związany z dwoma wydawcami – Czwartą Stroną oraz Filią.
Z czego broniłeś doktorat?
Z nauk prawnych, a konkretnie z prawa konstytucyjnego. Rozprawa doktorska nosiła wdzięczny tytuł „Cyfryzacja sfery władztwa publicznego” i dotyczyła problematyki prawnoustrojowej w kontekście rozwoju Internetu. Pisząc ją, utwierdziłem się w przekonaniu, że wolę jednak pracować nad powieściami…
Dlaczego Ekspozycja jest tak bardzo sensacyjna?
Ponieważ była pewnym eksperymentem. Chciałem napisać książkę, w której tempo nie będzie ustępowało powieściom Lee Childa, i sprawdzić, jak przyjmie się u nas. Miała wyjść pod pseudonimem, ale ostatecznie zdecydowałem się na wydanie jej pod swoim nazwiskiem. I w ten sposób do życia powołana została trylogia z Wiktorem Forstem.
Jak można się z Tobą skontaktować?
Najszybciej będzie przez wydawcę, ew. zawsze można odezwać się w mediach społecznościowych.